
strona główna
XXXII ROZWAŻANIA
O MIŁOSIERDZIU BOŻYM
opracowane na podstawie publikacji ks. dr Michała
Sopoćki
(wybór tekstów s. Teresa Szałkowska, Zgromadzenie Sióstr Jezusa Miosiernego)
Rozważanie I - POKÓJ A MIŁOSIERDZIE BOŻE
Rozważanie II - O OBOWIĄZKU MIŁOSIERDZIA WZGLĘDEM BLIŹNICH
Rozważanie III - O KORZYŚCIACH Z CNOTY MIŁOSIERDZIA
Rozważanie IV - MIŁOSIERDZIE BOŻE A MIŁOSIERDZIE LUDZKIE
Rozważanie V - O WARUNKACH UCZYNKÓW MIŁOSIERDZIA
Rozważanie VI - O POBUDKACH DO CNOTY MIŁOSIERDZIA
Rozważanie VII - O UCZYNKACH MIŁOSIERDZIA WZGLĘDEM CIAŁA
Rozważanie VIII - O UCZYNKACH MIŁOSIERDZIA WZGLĘDEM DUSZY
Rozważanie IX - O WDZIĘCZNOŚCI ZA MIŁOSIERDZIE BOŻE
Rozważanie X - O WDZIĘCZNOŚCI ZA MIŁOSIERDZIE BOŻE - cz. II
Rozważanie XI - MIŁOŚĆ JAKO DAŃ WDZIĘCZNOŚCI ZA MIŁOSIERDZIE BOŻE
Rozważanie XII - MIŁOŚĆ JAKO DAŃ WDZIĘCZNOŚCI ZA MIŁOSIERDZIE BOŻE - cz.
II
Rozważanie XIII - PAMIĘĆ O OBECNOŚCI BOŻEJ JAKO WDZIĘCZNOŚĆ ZA MIŁOSIERDZIE
BOŻE
Rozważanie XIV - MIŁOSIERNA OPATRZNOŚĆ BOGA
Rozważanie XV - MIŁOSIERDZIE BOŻE W NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENCIE
Rozważanie XVI - MIŁOSIERDZIE BOŻE W NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENCIE - cz. II
Rozważanie XVII - CZEMU JESZCZE BOJAŹLIWI JESTEŚMY?
Rozważanie XVIII - POTRZEBA UFNOŚCI
Rozważanie XIX - SKUTKI UFNOŚCI
Rozważanie XX - W JAKI SPOSÓB UTWIERDZIĆ SIĘ W STAŁEJ UFNOŚCI BOGU
Rozważanie XXI - DROGI ZMARTWYCHWSTANIA
Rozważanie XXII - MATKA MIŁOSIERDZIA POBUDKĄ UFNOŚCI
Rozważanie XXIII - MODLITWA DROGĄ DO MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
Rozważanie XXIV - POTRZEBA MODLITWY
Rozważanie XXV - O DUCHU WIARY
Rozważanie XXVI - O RADOŚCI
Rozważanie XXVII - O SPOWIEDZI
Rozważanie XXVIII - O STAŁEJ SKRUSZE ZA GRZECHY
Rozważanie XXIX - O POKUSACH
Rozważanie XXX - DOBRY PASTERZ
Rozważanie XXXI - MIŁOSIERDZIE BOŻE WYPŁYWAJĄCE Z RAN CHRYSTUSOWYCH
Rozważanie XXXII (dodatkowe) - OZIĘBŁOŚĆ
Rozważanie
I
POKÓJ A MIŁOSIERDZIE BOŻE
"Pokój wam...Jezus znowu rzekł
do nich
Pokój wam". (J 20,19 - 21)
Przy każdym prawie ukazaniu się po Zmartwychwstaniu
Pan Jezus pozdrawia Apostołów słowami: "Pokój
wam!" Czemu przed Męką swoją nie pozdrawiał ich w ten sposób?
Bo jeszcze nie było dokonane dzieło Odkupienia. Teraz zaś została śmierć
- skutek grzechu pierworodnego - pokonana, sam grzech zgładzony, odwieczny
wróg ludzkości zdeptany
i nastąpiło pojednanie Boga z grzeszną ludzkością. Wraca tedy utracony
w raju pokój człowieka z samym sobą, z bliźnim i z Bogiem.
(...) Grzech zakłócił zgodę z Bogiem i wprowadził do
duszy wewnętrzny niepokój i walkę
ze sobą. Wyrzuty sumienia nie dają spokoju, powodują straszną udrękę wewnętrzną,
której nikt i nic na świecie usunąć nie potrafi. Głosu sumienia nie zagłuszą
ani nauka,
ani sztuka, ani żadna potęga na świecie. Nie pomogą tu rozrywki i podróże,
zabawy i uciechy tego świata. Aż oto przychodzi Chrystus i uspokaja wzburzone
sumienia ludzkie.
"Odpuszczone są twoje grzechy" (Łk
7,48).
(...) Tę władzę odpuszczania grzechów przekazał Chrystus
Apostołom i ich następcom - biskupom i kapłanom - w dniu Zmartwychwstania
i w ten sposób zapewnił pokój wewnętrzny
i zgodę z Bogiem i z własnym sumieniem dla wszystkich ludzi dobrej woli
po wszystkie czasy aż do skończenia świata.
Pokój, jaki Sakrament Pokuty wprowadza do duszy przez pogodzenie jej z
Bogiem
i z sumieniem własnym, jest koniecznym warunkiem pokoju z bliźnim. Dlatego
kto nie ma
tego pokoju wewnętrznego, nie może mieć i zewnętrznego z ludźmi. Na świecie
wszyscy,
od dawna gonią za pokojem zewnętrznym, ale go nie znajdują. Zamiast pokoju
są waśnie
i nieporozumienia w rodzinach, społeczeństwach i państwach.
(...) Jeżeli pilnie wnikniemy w przyczyny tych mniejszych
walk i wielkich wojen, przekonamy się, że one wszystkie sprowadzają się
do jednej głównej, a jest nią brak zgody z Bogiem
i z własnym sumieniem u poszczególnych jednostek, państw i narodów. Stąd
rozumiemy, dlaczego Zbawiciel aż dwakroć pozdrawia Apostołów słowami:
"Pokój wam!" przy ustanowieniu sakramentu Pokuty, który
jedynie może sprowadzić prawdziwy pokój na świecie.
Dwaj są, którzy obiecują pokój dla ludzi: świat i Chrystus.
Pokój świata jest obłudny, pozorny i kończy się zaburzeniami
i wojną, albowiem świat nie może dać pokoju wewnętrznego, pokoju z Bogiem,
którego nie uznaje, i pokoju z własnym sumieniem. Tylko Chrystus przynosi
pokój trwały, bo wewnętrzny, prawdziwy, który polega
na usunięciu głównej przyczyny niepokoju, jakim jest grzech.
Chrystus Pan wziął grzechy całego świata na Siebie, odpokutował i złożył
Bogu godne zadośćuczynienie za nie, stworzył bezcenny skarb swoich zasług,
a po Zmartwychwstaniu stosuje te zasługi do poszczególnych dusz przez
ustanowienie Sakramentu Pokuty, w którym kontynuuje się dzieło Odkupienia
i będzie się kontynuowało aż do skończenia świata. To jest jedno z największych
dzieł miłosierdzia Bożego. Dlatego można z całą pewnością twierdzić,
że ludzkość nie zazna pokoju, dopóki się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia
Bożego.
Jakie są powody niezgody między ludźmi? Jest ich dużo,
a wszystkie mają źródło
w naruszeniu przykazania: "Będziesz miłował
bliźniego twego, jak siebie samego".
Kto go przestrzega, ten usuwa ze swego życia wszystko, co sprowadza niepokój
z bliźnimi.
Taki człowiek wszystkich kocha, nikim nie gardzi, nikomu nie zazdrości,
cudzego nie weźmie, strzeże się obmowy i sądów, urazy przebacza, za zło
oddaje dobrem, każdemu się chętnie udziela, nawet wrogom swoim oddaje
chlebem za kamień wyświadczając im przysługi
i modląc się za nich. Tak postępując zyskuje u wszystkich miłość i poważanie,
życzliwość
i szacunek, których mu odmówić nie mogą nawet ludzie przewrotni.
Nad żłóbkiem betlejemskim śpiewali Aniołowie: "Chwała
na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli!"
Ten zapowiedziany pokój urzeczywistnił Chrystus po Zmartwychwstaniu swoim,
gdy powiedział do Apostołów: "Pokój wam!" Przyniósł on pokój z Bogiem, z sumieniem naszym i z bliźnimi, których
mamy kochać i świadczyć im uczynki miłosierne jako konieczny warunek pokoju.
(Sł. B. ks. M.Sopoćko, Rozważania o Miłosierdziu Bożym
i ludzkim.
Modlitewnik: '' Wielbijmy Boga w Jego Miłosierdziu'', Stockbridge Mass
1960, s. 145-151)
Rozważanie II
O OBOWIĄZKU MIŁOSIERDZIA WZGLĘDEM BLIŹNICH
"Dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim,
zwłaszcza zaś naszym braciom w wierze". (Ga 6,10)
Nie ma nic piękniejszego nad cnotę miłosierdzia. Jakkolwiek
istotą doskonałości jest miłość Boga, ale ona jest niemożliwa bez czynnej
miłości bliźniego i dlatego św. Jan Apostoł nazywa tego kłamcą, kto mówi,
że kocha Boga, a nie świadczy miłosierdzia bliźnim (1 J 4,7-21).
Cnota miłosierdzia jest spójnią braterstwa wśród ludzi, matką czujną,
która wszystkich,
co cierpią, ratuje i pociesza; jest obrazem Opatrzności Bożej, bo ma oko
otwarte na potrzeby każdego; jest przede wszystkim obrazem miłosierdzia
Bożego, jak powiedział Zbawiciel: "Bądźcie
miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny" (Łk 6,36). Powinniśmy
zrozumieć,
że cnota ta nie jest nam tylko doradzana, ale jest ścisłym obowiązkiem
każdego chrześcijanina.
Wielu ludzi ma błędne pojęcie o cnocie miłosierdzia;
myślą oni, że pełniąc uczynki miłosierdzia czynią tylko łaskę i ofiarę,
która zależy od woli i dobrego serca naszego. Tymczasem jest zupełnie
inaczej. Cnota miłosierdzia nie jest tylko radą, do której można się stosować
lub jej zaniechać bez grzechu, lecz jest ona prawem ścisłym i obowiązkiem.
Od jego spełnienia nikt się usunąć nie może. Wynika to z Pisma Świętego,
z głosu rozumu
i ze stosunku naszego braterstwa.
Już w Starym Testamencie cnota ta ściśle obowiązywała wszystkich. Czytamy
w księgach Mojżesza: "Ja nakazuję: Otwórz
szczodrze dłoń bratu uciśnionemu lub ubogiemu na twej ziemi" (Pwt
15,11). Niemniej stanowczo zaleca cnotę miłosierdzia autor Księgi
Mądrości: "Dziecko, nie pozbawiaj biedaka
[możliwości] życia i oczu potrzebujących nie męcz zwlekaniem. (...) Nie
odpychaj proszącego w ucisku, a od ubogiego nie odwracaj oblicza"
(Syr 4,1.4).
Jeszcze w wyższym stopniu obowiązek miłosierdzia wkłada
na nas Zbawiciel. Opisując Sąd Ostateczny wkłada w usta Sędziego taki
wyrok: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci,
w ogień wieczny, który przygotowany diabłu i jego aniołom!" (Mt 25,41). Mimo woli chcemy zapytać Pana, za co na wieki ich odtrąca? Czy
byli źli, bezbożni, mężobójcy, nieczyści? Być może,
ale Sędzia nie to im wyrzuca. Jako jedyny powód wymienia brak uczynków
miłosiernych względem bliźnich. "Bo byłem
głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście
Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie... Zaprawdę,
powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych,
tegoście i Mnie nie uczynili (Mt 25,42-45).
Po tych słowach Pana Jezusa chyba nie trzeba dowodzić,
że cnota miłosierdzia jest ścisłym obowiązkiem, albowiem Bóg sprawiedliwy
karać nie może za to, co nie jest nakazane.
Ta cnota niewątpliwie jest wielkim przykazaniem, jeżeli za brak jej Zbawiciel
grozi potępieniem. Naturalny głos rozumu również nakazuje nam cnotę miłosierdzia.
Dobra bowiem doczesne nie są naszą własnością w ścisłym tego słowa znaczeniu,
lecz należą do Boga,
który w nieskończonej swojej mądrości rozdaje je nie jednakową miarą i
jak gdyby nam
je wynajmuje, byśmy z nich korzystając płacili Mu pewną dzierżawę.
Składanie więc Bogu ofiary z pewnej cząstki dóbr naszych
jest rzeczą nakazaną sumieniem. (...) Bóg te prawa, które ma do majętności
naszych, przelewa na ubogich, którzy są jakby
Jego zastępcami w tym względzie i w których ręce możemy płacić należną
Bogu dzierżawę.
(...) Z tego możemy wnioskować, jakiej zbrodni dopuszcza się człowiek
bogaty, który dobrem swoim nie dzieli się z ubogimi! Jest to wielki niewdzięcznik,
który niesprawiedliwie zatrzymuje to, co się ubogiemu należy. Jest to
szafarz niesumienny, który się krzywdą bliźniego bogaci!
"A teraz wy, bogacze, zapłaczcie, wśród
narzekań na utrapienia, jakie was czekają.
Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto
wasze i srebro zardzewiało a rdza ich będzie świadectwem przeciw wam"
(Jk 5,1-3).
Wreszcie do miłosierdzia dla bliźnich wzywa nas braterstwo,
jakie między nami zachodzi. Wszyscy bowiem stanowimy jedną rodzinę, którą
łączą węzły najświętsze. Wszyscy jesteśmy dziećmi wspólnego Stwórcy, którego
słusznie nazywamy Ojcem. Wszyscy jesteśmy odkupieni Przenajdroższą Krwią
Jezusa i przeznaczeni do wspólnego szczęścia wiecznego.
A szczególnie łączy nas jedna wiara i przynależność do wspólnej Matki
pod wodzą jednego Pasterza. Dlatego Zbawiciel tak usilnie zalecał nam
to braterstwo, gdy przed Męką swoją
tak się modlił: "Ojcze święty, zachowaj
ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno(...)
aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie,
aby i oni stanowili w Nas jedno" (J 17,11 i 21).
Jedność braterstwa nie może być tylko czczym wyrazem,
jak ostrzega nas Apostoł:
"Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem,
ale czynem i prawdą" (1J 3,18). Winniśmy je okazywać
w uczynkach miłosiernych, które nam nakazuje Bóg i które wskazują nam
rozum i serce. "Czynić miłosierdzie i
sprawiedliwość więcej się Panu podoba niźli ofiary" (Prz 21,3
- według Biblii Wujka).
(Sł. B. ks. M. Sopoćko, Rozważania
o Miłosierdziu Bożym i ludzkim.
Modlitewnik: ''Wielbijmy Boga w Jego Miłosierdziu'', Stockbridge Mass
1960, s. 152-159)
Rozważanie
III
O KORZYŚCIACH Z CNOTY MIŁOSIERDZIA
"Szczęśliwy ten, kto myśli
o biednym i o nędzarzu" (Ps 40 2)
Nie ma cnoty, której by Pismo Święte zapewniało większą
zapłatę niż cnocie miłosierdzia. Jeżeli Bóg wszystkie cnoty nagradza,
to cnotę miłosierdzia podwójnie: dobrami doczesnymi
i dobrami wiecznymi. Niezliczone urywki Pisma Świętego mówią nam o nagrodzie
doczesnej za miłosierdzie okazywane bliźnim. "Pożycza
Panu, kto lituje się nad biednym,
za dobrodziejstwo On mu wynagrodzi" (Prz 19,17). "Błogosławiony,
czyje oko jest miłosierne;
bo chlebem podzielił się z potrzebującym" (Prz 22,9).
(...) Jeszcze wymowniej opisuje to Prorok: "...dzielić
swój chleb z głodnym, do domu wprowadzić biednych tułaczy, nagiego, którego
ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się
od współziomków. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie
twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska
iść będzie za tobą" (Iz 58,7-8).
O wiele większe błogosławieństwo i łaski przyrzeka
Pan Jezus miłosiernym:
(...) "...czyńcie dobrze i pożyczajcie,
niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka i będziecie
synami Najwyższego, albowiem On łaskawy jest dla niewdzięcznych
i złych" (Łk 6,35). Oto największa zapłata, jakiej może się
człowiek spodziewać. Za miłosierdzie okazywane bliźnim stajemy się synami
Najwyższego. Śmiało możemy nazwać Boga Ojcem, gdyśmy dzieciom Jego, a
braciom naszym przyszli z pomocą.
Pismo Święte podaje kilka przykładów konkretnych, jak
Bóg wynagradza miłosiernych jeszcze w życiu doczesnym. Oto dom Hioba był
prawdziwym rajem pomyślności doczesnej, nim go
Pan Bóg nawiedził próbami. A zasłużył on sobie na tak hojne błogosławieństwo
miłosierdziem względem bliźnich. (...) Podobnie, gdy Eliasz zamieszkał
w czasie głodu u biednej wdowy, która mu oddała ostatnią garść mąki i
resztę oliwy, Bóg obdarzył ją cudowną zapłatą:
"Eliasz (...) powiedział: "Nie bój
się (...) Bo tak mówi Pan, Bóg Izraela: Dzban mąki nie wyczerpie się i
baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na
ziemię'' (1Krl 17,13-14). Bóg tedy hojnie nagradza miłosierdzie
ku bliźnim wszelkimi dobrami doczesnymi.
Zapłata miłosierdzia nie kończy się na rzeczach doczesnych.
Stokroć cenniejsze są dobra duchowe, jakimi Bóg nagradza tę cnotę, a zamykają
się one wszystkie w jednym słowie: przebaczenie i łaska u Boga. Jest to
największe dobro, najcenniejszy skarb, najdroższa perła, którą odnaleźć
można łatwo, praktykując cnotę miłosierdzia względem bliźnich. Jeśli kto
miał nieszczęście osłabić w sobie wiarę i błąka się w życiu jak ślepy,
niech będzie miłosierny,
a na tej drodze odnajdzie niewątpliwie utracone światło niebieskie.
Jeśli kto znowu jeszcze nie zdążył dojść do poznania
miłosierdzia Bożego i dlatego nie może go naśladować, niech zacznie od
praktyki miłosierdzia względem bliźnich, a na pewno ziszczą się nad nim
słowa Zbawiciela: "Błogosławieni miłosierni,
albowiem oni miłosierdzia dostąpią" (Mt 5,7). Cnota miłosierdzia
uprasza nam łaski i światło, oczyszcza nas z grzechów, kierując nas do
Sakramentu Pokuty, wybawia duszę od śmierci czyli potępienia wiecznego,
jak powiada Pismo Święte: "Jałmużna uwalnia
od śmierci i oczyszcza z wszelkiego grzechu.
Ci, którzy dają jałmużnę, nasycą się życiem" (Tb 12,9).
Oprócz tych dóbr doczesnych i duchowych w tym życiu
cnota miłosierdzia sprowadza jeszcze nieśmiertelną nagrodę. Zapewnia nas
o tym Zbawiciel, gdy mówi o wyroku na Sądzie Ostatecznym: "Pójdźcie,
błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane
dla was od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem
spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
byłem nagi,
a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu,
a przyszliście
do Mnie(...) Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych,
Mnieście uczynili" (Mt 25,34-40).
(Sł. B. ks. M.
Sopoćko, Rozważania o Miłosierdziu Bożym i ludzkim.
Modlitewnik: '' Wielbijmy Boga w Jego Miłosierdziu'', Stockbridge Mass
1960, s. 159-166)
Rozważanie
IV
MIŁOSIERDZIE BOŻE A MIŁOSIERDZIE LUDZKIE
"Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz
jest miłosierny". (Łk 6,36)
Spośród licznych doskonałości Bożych Zbawiciel wyróżnia
miłosierdzie Boże i nakazuje je naśladować. Ale nie można naśladować tego,
czego się nie zna i nie czci. Toteż w słowach przytoczonych na wstępie
zawiera się nakaz nie tylko naśladowania, ale poznania i wielbienia Boga
w miłosierdziu.
Każdy z nas jest grzesznikiem, jak powiada Apostoł: "Jeśli
mówimy, że nie mamy grzechu,
to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy" (1J 1,8). A grzesznik jest niewdzięcznym buntownikiem i synem wyrodnym Ojca niebieskiego.
Tymczasem ten Ojciec obrażony nie wymierza nam kary zasłużonej za grzechy,
ale oszczędza nas, zachowuje i ochrania,
nieraz przez długie lata wyczekując naszego nawrócenia.
Czemuż Bóg od razu nie mści swej krzywdy ojcowskiej
i królewskiej? Miłosierdzie Go krępuje. Ono jest tym potężnym adwokatem
i zasłania nas przed sprawiedliwością, która domaga się słusznej kary.
Ona woła: "Ja nie pragnę śmierci występnego,
ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył" (Ez
33,11).
Bóg nie tylko znosi nas grzesznych, ale nadto obsypuje darami. Kto nas
karmi i odziewa,
kto daje nam życie i zdrowie, kto przysparza powodzeń i pomyślności doczesnej,
kto - jak mówi Zbawiciel - "sprawia,
że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi,
i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (Mt 5,45)?
Bóg, którego obrażamy; Ojciec niebieski, któremu ranimy
serce; Pan, którego prawa łamiemy. Ten Ojciec niebieski nie poprzestaje
na tym, że nas oszczędza i obsypuje darami, ale nadto śpieszy nam z pomocą
i wszystkich używa środków, aby nas opamiętać i od zguby wiecznej ratować.
Wszystkimi drogami usiłuje do naszych serc trafić: to droga nowych dobrodziejstw,
to droga natchnień i łask, to droga wyrzutów i niepokojów sumienia.
Często te zachody są próżne, lecz Ojciec miłosierdzia
nie zraża się naszym uporem
i póty nie odejdzie, nie rzuci, nie spocznie, aż wszystkie skarby miłosierdzia
swego wyczerpie. (...) Tak Bóg postępuje z każdym z nas i nie szczędzi
swej litości nawet tym, których upór
i zatwardziałość przełamać się nie dają. Widzimy to na przykładzie Judasza,
któremu Jezus nogi umywa, zwie go przyjacielem i darzy pocałunkiem miłości
oraz boleje nad jego ślepotą: "wzruszył
się do głębi" (J 13,21.)
Gdy te łagodne sposoby nie trafiają do duszy grzesznika,
Bóg chwyta się środków surowych
i kar, ale wszystkie kary doczesne w tym życiu mają charakter leczniczy:
to również jest miłosierdzie, tylko pod inną formą: "Lecz
gdy jesteśmy sądzeni przez Pana, upomnienie otrzymujemy, abyśmy nie byli
potępieni ze światem" (1Kor 11,32). Nie gniew więc i zemsta,
ale miłość i miłosierdzie uzbrajają karzącą prawicę i stają w poprzek
grzesznych naszych zamiarów. Jak dobra matka ogradza cierniem miejsce
niebezpieczne, by zapobiec nieszczęściu bawiących się dzieci, tak Bóg
sypie często pod nogi nasze ciernie, byśmy się cofnęli i nie wpadli w
przepaść piekielną.
Gdy wreszcie dusza naglona dobrocią lub karą otwiera
oczy i dźwiga się z upadku, Bóg nie trzyma jej długo u progu łaski, nie
chowa w pamięci jej błędów, lecz w jednej chwili wszystko jej darowuje.
Zamiast gniewu i ostrych wyrzutów wyciąga ramiona na przyjęcie grzesznika
i w uniesieniu radości wzywa chóry Aniołów, by się cieszyły z odzyskanej
owieczki:
"Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę,
która mi zginęła" (Łk 15,6).
I w niebie tedy są dnie radości i rozkoszy większej. Są nimi chwile, gdy
człowiek zmysłowy porzuca grzeszne życie, gdy krzywdziciel zaprzestaje
swych złości, kiedy płocha niewiasta dźwiga się z upadku, a syn marnotrawny
wraca do Ojca. Jak Bóg miłosierny z nami,
tak my winniśmy postępować z bliźnimi (...).
(Sł. B. ks. M. Sopoćko, Rozważania
o Miłosierdziu Bożym i ludzkim.
Modlitewnik: '' Wielbijmy Boga w Jego Miłosierdziu'', Stockbridge Mass
1960, s. 167-172)
Rozważanie
V
O WARUNKACH UCZYNKÓW MIŁOSIERDZIA
"Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb
przed sobą, jak obłudnicy czynią" (Mt 6,2).
Piękna jest cnota miłosierdzia, co ratuje i pociesza
cierpiących, lituje się nad nędzą bliźniego oraz stara się jej zapobiec
i braki usunąć. Ale nie zawsze jest ona zasługująca na żywot wieczny.
Aby za uczynki miłosierne otrzymać nagrodę wieczną, muszą one odpowiadać
pewnym warunkom, a mianowicie: trzeba je spełniać w czystej intencji,
ochoczo, ustawicznie
i bez względu na osoby, którym je wyświadczamy. Intencja czyli pobudka
jest głównym czynnikiem wszystkich naszych aktów; jest ona okiem, które
je oświeca - duszą,
która je ożywia i nadaje im wartość w oczach Bożych.
(...) Pan Jezus na intencję kładł wielki nacisk, gdy
mówił: "Kiedy więc dajesz jałmużnę,
nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby
ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę.
Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę,
niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała
w ukryciu.
A Ojciec twój, który widzi w ukryciu odda tobie" (Mt 6,2-4). Podobnie Apostoł Narodów wymaga czystej intencji, którą utożsamia z miłością: "I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność
moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi
nie pomoże" (1 Kor 13,3).
(...) Przy spełnianiu uczynków miłosiernych winniśmy
się starać o to, by je spełniać z pobudek miłości ku Bogu i bliźniemu,
a przede wszystkim z pobudki naśladowania miłosierdzia Bożego, jak powiedział
Zbawiciel: "Bądźcie miłosierni, jak Ojciec
wasz jest miłosierny" (Łk 6,36).
Bez tej pobudki najhojniejsze nasze jałmużny, ofiary i inne dobre uczynki
względem bliźnich nie będą się różniły od zwykłej filantropii ludzi świeckich,
którzy ją praktykują nieraz
z próżności, jak to czynili faryzeusze w synagogach. O nich to powiedział
Zbawiciel,
że "otrzymali już swoją nagrodę"
(Mt 6,2) już tu na ziemi. Strzeżmy się, byśmy postępując
w podobny sposób nie stracili nagrody wiecznej.
Uczynki nasze miłosierne należy nadto spełniać ochoczo,
ustawicznie i bez względu na osoby. Na ochoczość czyli radość przy świadczeniu
miłosierdzia bliźnim kładzie wielki nacisk Pismo Święte, że przytoczę
tu słowa Apostoła: "Każdy niech przeto
postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując
się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg" (2Kor 9,7).
Jeżeli ubogi widzi, że jałmużna mu udzielona jest wymuszona na
dającym, który może nawet żałuje swego miłosiernego uczynku, rani to serce
jego, a tym bardziej nie podoba się Bogu, albowiem tylko "radosnego
dawcę miłuje Bóg". Taka jałmużna nie wypływa
z miłości i dlatego nie jest zasługująca na żywot wieczny.
"W czynieniu dobra
nie ustawajmy, bo gdy pora nadejdzie, będziemy zbierać plony,
o ile w pracy nie ustaniemy. A zatem dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim,
zwłaszcza zaś naszym braciom w wierze" (Ga 6,9-10) - mówi
św. Paweł zachęcając do ustawicznej cnoty miłosierdzia. Powtarza to i
w innym miejscu: "Wy zaś, bracia, nie
zniechęcajcie się w czynieniu dobrze" (2Tes 3,13). Przykazanie
miłości Boga i bliźniego obowiązuje zawsze, a uczynki miłosierne wypływać
mają z miłości, stąd i one obowiązują nas zawsze.
(...) Ponieważ według nauki Chrystusa każdy człowiek jest bliźnim, nawet
nieprzyjaciel,
dlatego cnotę miłosierdzia praktykować należy względem wszystkich ludzi,
jak to powiedział Zbawiciel: "Miłujcie
waszych nieprzyjaciół i módlcie za tych, którzy was prześladują
(...) Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć
będziecie?
Czyż i celnicy tego nie czynią? (Mt 5,44-46). Dlatego Apostoł mówi: "Umiłowani nie wymierzajcie sami sobie
sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]. Napisano bowiem:
Do Mnie należy pomsta, Ja wymierzę zapłatę - mówi Pan - ale jeżeli nieprzyjaciel
twój cierpi głód - nakarm go. Jeżeli pragnie - napój go. Tak bowiem czyniąc,
węgle żarzące zgromadzisz nad jego głową" (Rz 12,19-20).
Przy wejściu na salę gry w Monte Carlo umieszczono
skrzynki na datki dla biednych.
Po roku otworzono jedną z nich i znaleziono 4 franki, 2 guziki i pędzel
do szminki.
Tymczasem w naszych kościołach skarbonki św. Antoniego wypełnione są po
brzegi pieniędzmi, choć opróżniają je co tydzień. Skąd taka rażąca różnica?
Stąd, że odczuć błogosławione skutki dobroczynności potrafią tylko ci,
co wierzą w Boga i naśladują Go
w Jego miłosierdziu dla nas.
(Sł. B. ks. M. Sopoćko, Rozważania
o Miłosierdziu Bożym i ludzkim.
Modlitewnik: '' Wielbijmy Boga w Jego Miłosierdziu'', Stockbridge Mass
1960, s. 174-181)
Rozważanie VI
O POBUDKACH DO CNOTY MIŁOSIERDZIA
"Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę,
a zaraz wszystko będzie dla was czyste". (Łkt 11,41)
Zbawiciel zalecając uczynki miłosierdzia podaje odpowiednie
pobudki, spośród których
na uwagę zasługuje ta, że przez tę cnotę stajemy się narzędziem i naśladowcami
miłosierdzia Bożego, za co nas czeka nagroda w tym życiu, a przede wszystkim
w życiu przyszłym.
Bóg miłosierny nie równo rozdziela swe dary: jednym daje więcej, a innym
mniej.
Jedni się rodzą w dostatkach, a inni w ubóstwie. Jedni są obdarowani wielkimi
zdolnościami,
a inni mniejszymi. Są i tacy, którzy nie mają zdolności - a nawet pozbawieni
są zdrowych zmysłów. Nie zawsze rodzice są powodem tego upośledzenia,
jak to wynika z odpowiedzi
Pana Jezusa na pytanie: "Kto zgrzeszył,
że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice? Jezus odpowiedział: Ani
on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się
na nim objawiły sprawy Boże" (J9,2-3).
Bóg chce, by jedni ludzie okazywali miłosierdzie drugim
i zastępowali im niejako miłosierdzie Boże na ziemi, by hojniej obdarzeni
dzielili się z uboższymi, mocniejsi opiekowali się słabszymi, szczęśliwsi
nieśli pociechę cierpiącym, słowem, by wszyscy, połączeni węzłem braterskiej
miłości, tworzyli jedną kochającą się wzajemnie rodzinę. Bóg pragnie,
byśmy uznawali, że wszystko, co mamy w porządku przyrodzonym, wzięliśmy
od Boga i że mamy spłacać daninę wdzięczności za to mniej obdarowanym
i uboższym braciom naszym - byśmy
w ten sposób byli narzędziem miłosierdzia Jego i sprowadzali błogosławieństwo
na ziemię.
(...) Dał nam tego przykład Syn Boży, który dla nas
nędznych stał się Miłosierdziem, dla nas głodnych Chlebem żywota, dla
nas spragnionych źródłem łaski, dla nas chorych lekarstwem,
a nawet dla nas ubogich "będąc bogatym
stał się (...) ubogim, aby (...) ubóstwem swoim ubogacić" (por. 2
Kor 8,9).
Jak my za to odwdzięczymy się Panu? On sam niczego od nas nie potrzebuje.
Za to w osobie ubogiego wyciąga do nas rękę po jałmużnę, w osobie chorego
wygląda od nas ulgi, w osobie smutnego i zrozpaczonego oczekuje pociechy,
w osobie nieumiejętnego pragnie pouczenia, w osobie wątpiącego - rady,
bo wszakże On sam powiedział: "Wszystko,
co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili"
(Mt 25,40).
(...) Jaki to wielki zaszczyt zastępować Boga na ziemi w świadczeniu Jego
miłosierdzia
i wyprowadzaniu braci naszych z nędzy oraz w usuwaniu ich braków fizycznych
lub moralnych! Jakie to wielkie wyróżnienie, że Bóg pozwala nam naśladować
Siebie pod tym względem (...). Jakie to dla nas szczęście, że Bóg w tak
łatwy sposób pozwala nam odpokutować za grzechy nasze i wysłużyć sobie
nagrodę wieczną! Zważywszy to wszystko, któż by się jeszcze ociągał
z świadczeniem uczynków miłosiernych bliźniemu?! Uczynki miłosierdzia
sprowadzają nam wszelkie dobra doczesne i wieczne, przyrodzone i nadprzyrodzone.
(...) Gdy św. Marcin z Tours (+ około 400), jako katechumen
i żołnierz, spotkał u bramy miasta Amiens żebraka ubranego bardzo nędznie,
tknięty litością dał mu połowę opończy żołnierskiej. Następnej nocy ujrzał
we śnie Chrystusa, odzianego częścią płaszcza podarowanego żebrakowi,
który do otaczających Go Aniołów mówił: "To
Marcin okrył Mię swoim płaszczem". Przyjąwszy chrzest wystąpił
z szeregów, był akolitą u św. Hilarego w Poitiers, a później przebywał
w pustelni na wyspie pod Genuą, a następnie w r. 371 został biskupem w
Tours, gdzie zasłynął cnotami i po śmierci zaliczony został do liczby
świętych. Mnóstwo kościołów wzniesiono pod jego wezwaniem: stał się wzorem
miłosierdzia i dowodem nagrody Boga
za miłosierne uczynki.
Nasz rodak św. Jan Kanty, profesor Akademii Krakowskiej,
(+1473 r.) był mężem modlitwy, umartwienia i miłosierdzia względem ubogich.
Biedakom wszystko oddawał, wracał nieraz boso z miasta, gdyż obuwie darowywał
ubogim. Uczynki miłosierne co do ciała przewyższał jeszcze uczynkami co
do duszy. Bezustannie modlił się za grzeszników, pokutował za nich,
a już szczególniejszą miłością otaczał uczącą się młodzież. W nagrodę
za cnotę miłosierdzia Bóg obdarzył go szczególnymi łaskami w tym życiu,
a po śmierci został kanonizowany
(w r. 1767) i wyjednuje u Boga liczne łaski tym, którzy się uciekają do
jego pośrednictwa.
Abraham, kierowany miłosierdziem, zaprasza i ugaszcza
w swoim namiocie trzech nieznajomych przechodniów: "Ujrzawszy
ich, podążył od wejścia na ich spotkanie.
A oddawszy im pokłon do ziemi, - mówi Pismo Święte - rzekł: O Panie, jeśli
darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać Twego sługi! Przyniosę trochę
wody, wy zaś raczcie obmyć
sobie nogi, a potem odpocznijcie pod drzewami. Ja zaś pójdę wziąć nieco
chleba, abyście się pokrzepili, zanim pójdziecie dalej". Jak
hojnie Bóg nagrodził go za ten czyn miłosierdzia: obdarzył go synem, którego
przez długie lata z upragnieniem wyglądał: "O
tej porze za rok znów wrócę do ciebie, twoja zaś żona, Sara, będzie miała
wtedy syna". (Rdz 18,2-5.10).
Oto nagroda dla tych, którzy na ziemi zastępują Boga miłosiernego i naśladują
Go
w spełnianiu uczynków miłosiernych względem bliźnich.(...)
(Sł. B. ks. M. Sopoćko, Rozważania
o Miłosierdziu Bożym i ludzkim.
Modlitewnik: '' Wielbijmy Boga w Jego Miłosierdziu'', Stockbridge Mass
1960, s. 182-188)
DALEJ
>> rozważania VII - XII
<<
POWRÓT do części I
<<
spis treści
www.faustyna.eu
do
góry
Prawa autorskie zastrzeżone © Zgromadzenie Sióstr Jezusa
Miłosiernego
Kopiowanie tekstów i obrazu Jezusa Miłosiernego dozwolone wyłącznie
z podaniem pełnej nazwy źródła pochodzenia lub aktywnym linkiem do strony www.faustyna.eu |